Nic | drabble

Na początku była cisza. Cisza ciężka i anormalna, a przez to nieznośna, na wskroś przenikająca duszę i ciało. Cisza w parumilionowym mieście, raz po raz tylko przerywana tykaniem sekundnika.
Przerażone spojrzenie kilkuletniego Johna Martina Juniora zmieniło się w ciche pochlipywanie. Mała Mary Ann pociągnęła mamę za rękaw.
- Czemu on płacze? – zapytała. – Czemu jest tak cicho?
Nie doczekała się już odpowiedzi. Pani Smith tylko pociągnęła nosem. Pomyślała, że teraz już na pewno nie zdąży na pociąg.
Ktoś kichnął. Ktoś inny odpowiedział „na zdrowie”.

A potem był huk. I nie było już nic. Nawet zapachu spalin unoszącego się zwykle nad miastem. 

Julcia polubiła kombinować ze słowami

Komentarze

Popularne posty