Gargulec


Muzyka może nie jest super dopasowana, ale to dzięki niej powstał ten tekst, więc polecam ją włączyć. Iks o (czy też inny dziwny skrót, którego nie ogarniam), Julka.

Kroki na klatce schodowej. Podniesione głosy. Szczęk klucza w zamku. To wszystko napawa mnie strachem.
Jest godzina druga w nocy. Moje koleżanki już dawno nauczyły się na wszystkie sprawdziany, sprawdziły fejsa i położyły się spać. Kilka wyjątków siedzi na imprezie lub czyta jeszcze jeden rozdział. One nie wiedzą. Wiem tylko ja.
Tupie swoimi ciężkimi butami. Podróbkami adidasa, przez które miałby przerąbane w szkole. Ale on też nie wie.
Pocieram ramiona i zakładam na siebie kolejny sweter, bo przecież na co komu węgiel. Lepiej się napić. Wchodzę do łóżka i przykrywam się kołdrą. Udaję, że śpię. Mama w drugim pokoju robi to samo. Ojciec ściąga peerelowską kurtkę, ale nie trafia nią na wieszak.
- Elżbieta! - krzyczy. - Elu, kochanie ty moje! Mam dla ciebie kwiatuszki, sam zbierałem!
Cisza dudni mi w uszach.
- Eluś, ja wiem, że nie śpisz!
Słyszę tykanie starego zegara. Tik-tak, tik-tak, sekunda po sekundzie. Odliczam je skrupulatnie. Czekam na ranek. Na dźwięk budzika, dźwięk szkolnego dzwonka, który jest dla mnie synonimem ciszy. Świętego spokoju.
Mama powoli wychodzi z łóżka. Próbuje położyć go na wersalce, równie starej, jak całe to mieszkanie.
Człowiek, który rzekomo mnie spłodził, sapie głośno. W mojej głowie widzę już jego zapitą twarz, zapewne pokrytą nowymi siniakami.
- Zostaw mnie, szmato.
Potem nie słyszę już nic, nawet uporczywej ciszy. Ona jedyna jest dobra. Może oznaczać, że już go nie ma. Że już nigdy nie usłyszę jego głosu. Że udusił się własnymi rzygami.
Pukanie do mojego pokoju burzy te nadzieje. Drzwi otwierają się powoli. Widzę w nich czerwonego od przepicia potwora. Gargulca umieszczonego na dachu pałacu...
...nie. Ja nie miałam tak źle. Tata nie bił mamy, nie wykorzystywał nas ani nie rozbijał butelek o grzejniki, które, swoją drogą, przeważnie były gorące. Kładłam się spać o normalnej porze, mama po prostu olewała ojca, kiedy się napił. Mieszkanie nie było zdemolowane, nie wydawałam milionów na puder do zamaskowania siniaków, bo ich nie miałam. Odliczałam minuty do dzwonka oznaczającego koniec lekcji, nie jej początek. Pijany tata był w sumie nieszkodliwy, tylko trochę bardziej gadatliwy i natarczywy niż zwykle.

Ale i tak było mi przykro.

Komentarze

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie wyglądało to podobnie jak u Ciebie, więc wiem jak się czujesz. Nawet taki nieszkodliwy tatuś potrafi nieźle człowieka wkurzyć.

    Myślę sobie o kobietach tkwiących w związkach z potworami, które je biją, gwałcą i wykorzystują na wszelkie możliwe sposoby. A najgorsi mają jeszcze czelność dobierać się do dzieci. Taki niczczemnik nie jest wart ani jednej łzy. Czy nie chcą odejść, bo nadal ich kochają? Czy w ogóle jeszcze można kochać kogoś takiego? W imię czego pozwalają sobie na takie traktowanie?

    Mam wrażenie że siarczyście mnie spoliczkowałaś. To opowiadanie boli i rozwala na kawałki. Najbardziej przeraża mnie lekkość z jaką to opisałaś.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przez całe opowiadanie miałam ciśnienie podniesione, ale na końcu spadło ono z prędkością spadającego kamienia, który uderza o twafle spokojnego jeziora. Szybko i boleśnie.
    Znam sytuację, w której jest kobieta bita przez pijanego męża. Mężczyzna nigdy nie podniósł ręki na trójkę swoich dzieci. Mężczyzna jest bogaty, ma swoją firmę budowlaną, ale dużo pije, a jak pije odbija mu szjaba i bije swoją żonę. Kobieta ma pracę i ma środki aby odejść od niego, ale nie robi tego, ponieważ ma dzieci, które są przyzwyczajone do pieniędzy, do IPhone, do każdego gadżetu i jakby tego zabrakło one by sobie nie poradziły. Nie każdy jest z taką osobą z miłości.
    Za każdym razem dzwoni na policję, aby było odnotowane, że on ją bije. Parę miesięcy temu była sytuacja, w której on ją pobił tak, że mogła umrzec. Zadzwoniła na policję. Zabrali go i nie mógł z nią mieszkać. Mieszkał z siostrą. Dwójka starszych dzieci rozumiała sytuację, ale młodszy chlopak który jest w podstawówce powiedział, że to jej wina, że taty z nimi nie ma. Chłopiec jest tak przyzwyczajony do tego, że ojciec bije, że dla niego to normalne.
    Najbardziej ranią nas ci, których chcemy chronić.

    To opowiadanie jest ciekawe. Zakończenie szokujące, a pytanie, które chce ci postawić to: dlaczego akurat taki temat?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Widzisz jakieś błędy? Napisz. Dopiero uczę się obsługi klawiatury, więc każda pomoc bardzo się przyda, a konstruktywna krytyka w dzisiejszym świecie jest na wagę złota. Nie ma drugiej rzeczy, która tak bardzo motywowałaby mnie do czegokolwiek, jak widok komentarza oczekującego na moderację, więc jeśli już i tak zmarnowałeś swój cenny czas na przeczytanie tych śmieci powyżej, poświęć minutkę na napisanie komentarza, niech się dziecko cieszy ;)

Popularne posty